historia do połowy nawet ciekawa: młody marszand, Ximen Qing, zakochuje się w Pan Jinlian. Ximen chciałby ją poderwać, ale na drodze staje mu pani Wang, swatka. Dzięki jej intrygom Ximen Qing i Pan Jinlian spotykają się sam na sam. I wszystko skończyło by się może przyzwoicie, ale młodzieniec staje w oko w oko ze skrępowanymi stópkami Jinlian - i wpada w szał miłości...
druga część filmu przenosi nas do jego pałacu. Kilka żon, kilka konkubin, zazdrość, podglądactwo i Ximen Qing łykający - chyba - chińską viagrę... a tragedia wisi w powietrzu...

Jackie Chan w epizodzie, gruszki sprzedaje i pilnuje Pan Jinlian, doprowadzając do tragedii która największe konsekwencje będzie miała w finale filmu... Z perspektywy czasu widząc go w tej roli trudno uwierzyć, że nikt nie poznał się wówczas na jego talencie komediowym - zagrał fenomenalnie, w sposób za który po latach stanie się jego znakiem rozpoznawczym i za który pokochają go miliony ludzi. Dla tego zwykłego, wesołego i zawadiackiego sprzedawcy gruszek warto ten film obejrzeć.