Film jest robiony w typowo amerykańskim stylu - ten brutalny , mroczny klimat, ciągle padające faki i nagie panienki w bezsensownych ujęciach. Protektor to książkowy przykład średniego amerykańskiego film 80s - wszystko jest OK, ani nie jest słaby, a ani dobry. Walki są, choreografia średnia, fabuła oklepana, muzyka niezła, aktorstwo OK, akcje Ok i wszystko OK. W tym obrazie nie ma nic z Chana - zero humoru, nie jego styl itd. W finale jest niedopracowanie - Garoni ma wyrzutnię rakiet i kasuje wierzyczki strażnicze, ale ani myśli rozwalić helikoptera, który ugania się z Wongiem. Azjata dopiero musi użyć dźwigu by pozbyć się maszyny podczas gdy Garoni stoi z giwerą na ramieniu. Protektora fajnie się ogląda, jest ten surowy klimat 80s i taki VHSowy. 5,5/10. Mam fo na kasecie od NVC i nagrałem też ostatnio z TV4.