Koncept fabularny jest stary jak świat- młody główny bohater jest ofiarą losu z jakąś tam pasją. Pewnego dnia, kiedy wpadł po raz kolejny w tarapaty to na skutek jakiejś tajemniczej siły trafia do baśniowej krainy w której przeżywa wielkie przygody (w jakiś sposób związane z jego pasją- tutaj jest nią kultura dalekiego wschodu). Główny bohater okazuje się jakimś wybrańcem, który ma uratować krainę przed złem, na końcu wraca do swojej rzeczywistości, wszystko wskazuje na to że to był tylko sen, ale film daje jakieś wskazówki że nie do końca (stały wątek postaci, które w jakiś sposób przypominają te z odwiedzonej krainy). Fabuła jest banalna, wypełniona kliszami, przewidywalna i mało angażująca. Postacie są w najlepszym przypadku oklepane. Główni bohaterowie z Jetem Li i Jackie Chanem jeszcze dają radę, ale złoczyńcy czy Małpi Król to jakaś pomyłka. Małpi Król zamiast śmieszyć strasznie irytuje (na dodatek jak na tak potężnego wojownika, który jako jedyny może uratować świat jest strasznym idiotą), a złoczyńcy to taki typ pokroju "są źli, ponieważ są źli" (najgorzej jest z chuliganami- pod koniec film nawet nie stara się znaleźć jakich kol wiek argumentów ich postępowania). Na dodatek film jest bardzo infantylny. Twórcy starają się złożyć jakiś tam hołd chińskim filmom o sztukach walki- główny bohater jest fanem starych chińskich filmów, wstęp otwierają plakaty chińskich klasyków, zaś od czasu do czasu chłopak wspomni o jakimś filmie, albo ktoś rzuci cytatem. Jednak potraktowano to po macoszemu i trudno to nazwać hołdem.
Film od strony wizualnej wypadł dobrze, ale trochę nierówno. Kostium i scenografią jak zwykle w tego typu produkcjach robią spore wrażenie, niestety (jak w prawie każdej azjatyckiej produkcji) posiada kiepściutkie CGI. Na duże brawa zasługuje muzyka- miła dla ucha, nastrojowa i odpowiednio epicka. Wszystko to, mimo miałkiej fabuły i CGI tworzy przyjemny baśniowy klimat dalekiego wschodu.
Duża pochwała za liczne, dobrze zrealizowane i naprawdę efektowne sceny walki (nawet CGI niespecjalnie przeszkadza), zaś starcie Jeta Li z Chanem stanowi niezły argument dla fanów sztuki walki na obejrzenie Zakazanego Królestwa.

Podsumowując: To w miarę niezły film. Fabuła i scenariusz stoją na niskim poziomie, słabe CGI często kuje w oczy i czuć cały czas że jest to produkcja skierowana do młodszych widzów. Na szczęście reszta oprawy wizualnej stoi na wysokim poziomie, muzyka bardzo dobra, sceny akcji wyśmienite, a klimat całkiem przyjemny. Jeżeli ktoś jest fanem filmów o sztukach walki, lubi kino przygodowe w baśniowych klimatach to powinien się nieźle bawić.